niedziela, 26 kwietnia 2015

Czarne wiersze cz.2

Witam wyjątkowo bezdusznie! ;) Natchnięty płytą Tarji Turunen "Colours in The Dark" stwierdziłem iż napiszę wiersz... ale biały... Wiem, nie zbyt ambitne i twórcze, ale zawsze xD Jeśli komuś się coś nie podoba, to nie musi wchodzić na mego bloga xD Pozdrawiam! ^^

Upiornego czytania! ;)

Niestety nie dałem rady ująć wszystkiego, czego chciałem w tym wierszu...

***

"Umarły poeta"

W jałowej ziemi zawsze czeka
Nasiono kwiatu- pięknej rośliny,
Czekając na życiodajny deszcz.
Gdy spadnie w końcu niebiańska woda
Powoli puszcza on łodygę,
By następnie zakwitnąć barwą tysiąca kolorów,
Które oślepiają z daleka swą wspaniałością.

Kwiat nie więdnie, lecz zostaje zdeptany
Przez wędrownego lisa,
Który mimo swego śmiertelnego głodu,
Niszczy kwiat z obawy przed zatruciem
i szukając pożywienia zapomina o nim.

Jestem zagubionym podróżnikiem,
Który błądzi we własnym śnie.
Nie potrafi się z niego wybudzić,
Gdyż jest zbyt piękny i niesamowity...

Ten sen nie należy jedynie do mnie...

Odbywam niesamowitą wędrówkę,
Z dnia na dzień coraz bardziej zatracam się,
Nie chcąc uciekać ze snu,
Który zamienia się w koszmar,
W którym istnieje tylko jeden,
Lecz ogromny upiór, który jest mym władcą.

Tym upiorem nie jestem ja...

Czy na pewno upiór jest upiorem?
Czy na pewno sen jest snem?

Czy na pewno lis jest lisem?
Czy na pewno kwiat jest kwiatem?
Kim jestem? Podróżnikiem we śnie.
Kim jestem? 
Umarłym poetą.

Sen się kończy... Kończę się i ja...
Upiorem jest mój tlen... Kończy się i on...
Kwiat się staje lisem... Boi się...
Pożera mój sen, moje marzenia, moją nadzieję...
Kwiat już nie jest nadzieją...
Jest mą miłością, która nigdy nie wyjdzie
Ze snu, który był realny,
Lecz nie można mi w niego wierzyć,
Lecz nie można mi go pamiętać...

Budzę się...
Kwiat jest przy mnie...
Kwiat nie został zdeptany... Lecz... Więdnie...
Nie chce mojej ręki,
Dającej mu ochronę... Boi się...
Boi się, że gdy zwiędnie, zostanie wyrzucony...

Kwiat ten zawsze będę kochał...
Nawet jeśli zwiędnie, jego tysiące kolorów
Będą krążyć w moim śnie, 
Którego jestem niewolnikiem.
Nie wyrzucę mej rośliny, nawet jeśli
Wiedziałbym, iż nigdy nie będzie 
Tak piękna jak kiedyś...

Kwiat jest mój... Lecz nie opiekun wybiera kwiat,
Lecz kwiat wybiera opiekuna.
On się boi... Woli zostać sam...
Sen się skończył... Był przepiękny...
Kwiat mój odszedł... Lecz zawsze on będzie
W moim śnie, gdzie umarłem...

Sen jest tylko snem...
Nierealnym wybrykiem umysłu...
Po kwiecie został mi tylko jeden płatek...
Ten prawdziwy... Gotowy, by w pełni
Ukazać swoje piękno dla wszystkich...

Powracam do snu, by rozkoszować się mym kwiatem.
Powracam do snu, by poczuć jego woń.
Powracam do snu, by zobaczyć jego płatki,
Które za każdym razem zachwycały mnie
jeszcze bardziej...
Powracam do snu, do mej miłości, do mego kwiatu...
Tylko w śnie... Wybryku wyobraźni...

Jestem marzycielem, wędrowcem.
Jestem poetą, podróżnikiem.Moja podróż dobiegła końca.
W gaju mych marzeń, sen się urwał.

Jestem niewolnikiem, lokajem.
Jestem martwym sługą, naiwnym ogrodnikiem.
Kwiat był piękny i zachęcał samym sobą...
Lecz mnie nie potrzebował...

Śnić i marzyć...
Boją się tego tylko Ci,
Których przeraża samo życie
I odpowiedzialność za nie.

Sen jest piękniejszy niźli życie.

Kimże jestem tutaj? Człowiekiem.
Kimże jestem w śnie? Ofiarą.
Kimże jestem dzisiaj? Marzycielem.
Kimże byłem wczoraj? Wszystkim.


Czymże jest kwiat tutaj? Wszystkim.
Czymże jest kwiat w śnie? Wszystkim.
Czymże jest kwiat teraz? Wszystkim.
Czymże był kwiat kiedyś? Wszystkim.

Czymże był kwiat?
Miłością, sensem i tlenem.
Pięknem, szczęściem i mądrością.
Tęczą, wodospadem i zachodem słońca.

Czymże jest kwiat?
Wszystkim, czego pragnę...



poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Czarne wiersze cz. 1


Bezdusznie witam! Oto kolejna część czarnej liryki! Wiem, że nikt nie czekał, ale i tak to wstawię! XD
Miłego czytania!

***


"Otchłań"

Czymże jest bezdusznika serce?
Kruchym kamieniem...
Czymże jest ono przy jego męce?
Życia tchnieniem...

Ileż udręk on przeżywa, 
By Panią swą ujrzeć?
Ile bólu z dnia na dzień ukrywa?
Czyż można jego uczucia przejrzeć?

Kochać potrafi, a niby serca nie posiada.
Pani swej śmierci i życia
Wręcz miliony komplementow składa, 
Wyznaje jej miłość bez ukrycia. 

Ona go odrzuca, nie rozumie wcale,
On się stara ogromnie,
Ona zrywa kontakt bez żadnego "ale", 
Odchodzi w dumie, lecz skromnie...

On zostaje wierny sam sobie,
Pożera go jego otchłań wewnętrzna,
Gnije i umiera w chorobie,
To jego miłość niewdzięczna!

Kiedyś na nią patrzył,
Widział piękną łąkę w kwiatach.
Tylko o niej wciąż marzył!

Teraz rany zadane w batach,
Ból i cierpienie nierozłączne siedzą,
On dalej coś czuje,
Serce i rozumie wciąż coś bredzą,
Lecz Ona swymi widłami wciąż kłuje.

Głupiec, chłopiec biedny, skazaniec,
Chciał by było pięknie.
Był wspaniały, zakochaniec.
Z dnia na dzień jego serce mięknie.

Hades już tylko wyczekuje,
Podpuszcza i piecze.
Wizerunek jego kreuje, 
Krzyżuje na niego swoje miecze.

Wyrok już zapadł. 
Miłość na wieczność.
Chłopiec juz upadł.
Śmierć. Ostateczność.